poniedziałek, 1 lutego 2016

(oby) tylko babski wirus

Wszystko zaczęło się dość niewinnie... .
Gwiazdeczka wróciła do domu jakaś taka... niewyraźna... .
Niby z lekko podwyższoną temperaturą... .
W nocy przyszła do nas i wtedy mnie ogarnęło przerażenie.
Nasza Żabka miała 40* gorączki.
Podanie leku na temperaturę spowodowało niewielki spadek gorączki.
Ja, panika... . Do szpitala chcę jechać.
Mąż oaza spokoju, poradził się lekarza Google, że jak wystąpią drgawki... .
Tak przez trzy dni walczyliśmy z bakteryjkami.

Synek tylko kaszlał.
Mąż o dziwo też lekko osłabiony.
Ja twarda... .

Piątek to miał być dla mnie świetny dzień.
Ale niestety. Przywitałam go z gorączką prawie 40*
Też niczym zbić się nie chciała.
Druga choroba w styczniu. Moja. Nigdy nie chorowałam... .

Synek dalej tylko kaszel.
Mąż znowu lekko osłabiony... . Stan podgorączkowy...zobaczymy co będzie dalej... .
Żabka lekko gorączkowała razem ze mną... .
Powoli wracam do żywych... .

Tak wyglądał nasz domowy szpital. Za oknem śnieg...dawne dzieje...

Ale bałwana Córcia z Tatusiem ulepiła :)

sobota, 16 stycznia 2016

Nowy Rok, nowy post.

Dawno mnie tu nie było.
Pomyśleć, że zakładając tego bloga, miałam plan pisać częściej.
Plany planami, życie życiem... .

Nie jestem zwolenniczką postanowień noworocznych i sobie takich raczej nie robię.
Nie jestem, ponieważ jeżeli zauważam w moim życiu coś do poprawy, zaczynam nad tym pracę niezwłocznie kiedy tylko jest taka możliwość, nie czekając aż zmieni się data.
Raczej nie robię, bo wyjątkowo kiedy w tym roku otwieraliśmy przed północą szampana, w głowie miałam kilka rzeczy, nad którymi chcę się skupić w obecnym roku.

Jedna z tych rzeczy to... ogarnąć się i pisać częściej.
W głowie pomysłów mam mnóstwo. Tylko z czasem krucho... .

Jaki był ten rok?
Hmmmm...nie wiem jak to jest być na macierzyńskim i mieć czas cieszyć się z narodzin dziecka.
Nie wiem, bo oprócz radości, mamy do ogarnięcia remont i biznes emerytalny. Jeżeli dodać do tego ilość wesel, na których mieliśmy przyjemność bawić się w tym roku, robi się mega ciekawie. Czas mija tak szybko, że nie zdążyłam zauważyć, że nasz Bzdyngolek niebawem zdmuchnie pierwszą świeczkę na urodzinowym torcie. Gwiazdeczka na swoim wypieku będzie musiała ogarnąć cztery. Dacie wiarę, że nie mam pojęcia jak to się stało, że nam dziecię tak wydoroślało? Przecież ona tak jakby wczoraj pojawiła się w naszym życiu... to już 4 lata! Szok i niedowierzanie!

Jaki będzie ten rok?
Oby nie był gorszy niż ten, którego już nie ma.
Przyniesie nam dużo zmian.
Będzie mniej imprezowy niż poprzedni, czyli pod tym względem czeka nas nuda.
Pozorna, bo z matką wariatką to nie grozi.

Wam życzę aby 2016 był lepszy niż 2015.
Żeby był to rok tłusty! Zdecydowanie!